piątek, 14 lipca 2017

(Recenzja) Fukumenkei Noise




"Fukumenkei Noise" - anime, które zostało wyemitowane w 2017 roku. Tytuł ten można zaliczyć do kolejnych romansów, do tego muzycznych, a jakby tego było mało, mamy tu dodatkowo trójkąt miłosny.

Jako dziecko Nino przyjaźniła się z Momo. Byli nierozłączni, a wieczorami śpiewali tą samą piosenkę. Przy nim czuła, że może wszystko. Niestety, kiedy Momo wyjechał, Nino przeżyła to na tyle mocno, że przestała śpiewać. Na jego miejscu pojawił się Yuzu, którego poznaje na plaży. Kiedy Nino śpiewa jego kompozycję wypisaną na piasku, oczarowany jej głosem proponuje spotkania w środę w tym samym miejscu. Dzięki niemu znowu może śpiewać, bo dał jej promyczek nadziei na spotkanie Momo, jednak przez pewne zdarzenie Yuzu musi się pożegnać i znika bez śladu. Nino zostaje więc z nadzieją, że kiedyś znów uda się jej spotkać ich.



! Uwaga oceny mogą zawierać minimalne spoilery ;)


Oceniając to anime pod względem postaci, nie wystawiłabym wysokiej noty. Najbardziej polubiłam Yuzu - nie wiem dlaczego, jest po prostu uroczy przez te jego rzęsy i to ciągłe picie mleka. Natomiast Momo udaje "twardziela", do którego mu daleko, nie wiadomo dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Niby czuje coś do Nino, jednak odrzuca ją co chwile przy najbliższej możliwej okazji i znika. A Nino? Zaślepiona miłością do Momo, nie dostrzega oddanego jej Yuzu i jego uczuć, cały czas biega za Momo i stara się mu udowodnić coś. Czasami wydawała mi się niezbyt normalna, szczególnie, gdy zaczynała nagle śpiewać bez powodu lub wtedy, gdy podczas koncertów wpadała w szał. Tak więc mamy tu friendzone Yuzu oraz dziwne relacje, niby odwzajemnionej miłości Nino i Momo, choć do końca nie wiemy.

Muzyka nie robi takiego szału, jak w "Nanie", jednak miło się jej słucha. Oddaje klimat tego anime i w sumie pasuje do naszej Nino. Przyznam się, że 3 kawałki, które były najlepsze, dodałam do swojej playlisty. Polecam Canary, HighSchool i Noise.

Zakończenie pierwszej serii jest otwarte, co daje nam pewne nadzieje na drugą serię, chociaż może tak być, że nic z tego nie będzie i po prostu w taki sposób zakończyli to anime. Tylko ile osób rozczarowałoby się tym faktem?

Na początku nie byłam zbyt przekonana do tego anime ze względu na trójkąt miłosny, jednak wiecie, co wam napiszę? Mam jakiś dziwny niedosyt... Nie wiem, czy to anime mnie tak wciągnęło, jednak naprawdę czuję niedosyt i chciałabym drugi sezon. Nie jest to też tak, że jestem zachwycona każdą cząstką tej serii. Nino mnie denerwowała ciągłym wymawianiem imienia "Momo", zaś ten wprawiał mnie w irytację swoim istnieniem i cieszyłam się, kiedy go nie było. Najbardziej mi szkoda w tej całej historii Yuzu i może właśnie na to czekam w następnym sezonie?  Czy nasz uroczy Yuzu w końcu będzie miał to, co chce? A naprawdę bardzo mu kibicuję ;).


Link do serii na shindenie:
Fukumenkei Noise




czwartek, 13 kwietnia 2017

Kuzu no Honkai - czyli jak anime może czasem zryć psychikę.




Kuzu no Honkai - wydawało mi się z opisu całkiem normalnym anime, ale z każdym kolejnym odcinkiem rozumiałam, że nie należy do takiej grupy... Jestem bardzo rozczarowana i napiszę tylko tyle, że nie obejrzałabym tego anime ponownie, nawet jeśli byłby drugi sezon, OVA i inne nawiązujące do tego tytułu.

Moja ocena na MAL'u - 1. Najniższa ze względu na porytą fabułę, postacie, które nie wiedzą, czego chcą i najchętniej wskakiwałyby w ramiona wszystkim, za yuri, którego tak nie cierpię, za ilość seksu, która powinna być zarezerwowana na hentai'e lub ecchi.

Co prawda nie jest to shoujo, tylko seinen, ale oczekiwałam czegoś znacznie lepszego. Dobrego romansu, lekkiego dramatu połączonego z komedią, rosnących uczuć, ale tego nie ma.
Przyznam się, że po 4 odcinkach miałam chęć zapełnić na MAL'u kolejnym tytułem listę "Porzuconych" anime, ale dotrwałam do końca, który mnie rozczarował już w zupełności.

Zacznijmy od początku...

Hanabi jest zakochana od dziecka w Kanai Marumi, który uczy w jej szkole, jednak nigdy nie wyznała mu swoich uczuć. Jest z nim bardzo blisko, traktuje go jak braciszka, a on ją jak młodszą siostrę. Mugi darzy uczuciem swoją dawną korepetytorkę, Akane Minagawa, która aktualnie jest nauczycielką muzyki w jego szkole.
Hanabi i Mugi, nie mogąc być ze swoimi sympatiami, postanawiają zawrzeć układ - zostaną parą, by radzić sobie razem w samotności i mieć poczucie bliskości, czyli najprościej ujmując, traktują siebie jak substytuty ich prawdziwej miłości.

Teraz ocena postaci:
-Hanabi: początkowo wydaje się cichą, sympatyczną osobą (trochę swoim wyglądem przypominała mi Misaki Mei z "Another"), jednak od zawarcia układu z Mugim nie wie, czego chce. Wykorzystuje ludzi, jak tylko potrafi, żeby tylko zapełnić pustkę po nieodwzajemnionej miłości Kanai. Stara się być jak Akane, która chyba trochę zmieniła jej tok myślenia.
-Mugi: kieruje się głównie męskim instynktem, mając na myśli pewne sprawy +18. Co prawda daleko mu do tych bohaterów z anime ecchi, jednak cielesnością stara się tak, jak Hanabi, zapełnić pustkę w sercu.
-Kanai: o nim mało, co wiemy, nie ma jego żadnych przemyśleń, choć to dziwne, bo reszty postaci pojawiają się, tylko jego nie. Chyba jedyna postać, która jest w miarę normalna w całej tej serii.
-Akane: typowa femme fatale, na niej skupia się cała fabuła, co moim zdaniem zniszczyło tą historię do końca. Nie potrafi się zakochać i cieszy ją to, że podnieca wszystkich mężczyzn, co jest jej głównym celem.
-Sanae: tej postaci nie powinno w ogóle być, może wtedy jakoś byłaby do wytrzymania ta cała seria, denerwowała mnie swoją orientacją, a nie należę do osób tolerujących związki tej samej płci. Ma ze sobą duży problem, zabiega o względy Hanabi, przez co ukierunkowała serię do yuri. Wydawała się poważną osobą, ale samo to jak obserwowała Hanabi i jak denerwowało ją bycie jej z Mugim, wydawało mi się podejrzane.

Kategoria wiekowa: +16.

Musiałam napisać o tym anime, ale nie polecam go nikomu. Czasami są chwile, kiedy to anime pokazuje psychologiczne aspekty ludzi, można z niej wyciągnąć parę wniosków i chyba właśnie na tym skupia się cała fabuła - nie na romansie i szczęśliwych zakończeniach, a na tym, jak czasem nieszczęśliwa miłość może skrajnie doprowadzić człowieka do rozterki sercowej i szukania ludzi, którzy mogą, choć na chwilę, zapełnić pustkę w sercu i poczucie bliskości.

Kuzu no Honkai film - znalazłam jeszcze film nakręcony na podstawie tego anime, może go obejrzę i się okaże lepszy od anime, choć wątpię.

Kuzu no Honkai - anime - dodaję link, jeśli jednak ktoś uparcie chciałby obejrzeć i zobaczyć te wszystkie absurdy fabuły i kruchość psychiki postaci






środa, 12 kwietnia 2017

Shin Shirayuki-hime Densetsu Pretear.




Dziś kolejny opis i ocena anime pod tytułem: "Shin Shirayuki-hime Densetsu Pretear" (w tłumaczeniu "Nowa legenda o Królewnie Śnieżce").





Niezwykła historia o Himeno, która została wybrana jako Pretear, by chronić świat z Rycerzami Leaf przed Księżniczką Zagłady. A wszystko zaczyna się od tego, gdy Himeno, skracając sobie drogę do szkoły, wyskakuje zza krzaków i upada na Hayate - Rycerza Wiatru. Oburzona i pełna temperamentu nasza bohaterka próbuje uderzyć nieznajomego, ten blokuje atak i co? Jej dotknięcie przez Hayate powoduje, że nagle pojawia się światło, a on zaczyna rozumieć, że znalazł Pretear. W późniejszym czasie sześciu innych Rycerzy Leafe również pojawia się przed Himeno i razem objaśniają jej całą sytuację oraz proszą o pomoc w uratowaniu świata. Jej matka zmarła, ojciec wziął ślub z bogatą wdową i Himeno musi mieszkać z nimi w jej rezydencji, dwie przyrodnie siostry nie akceptują jej i nowej sytuacji, a tu nagle Himeno staje przed ogromną odpowiedzialnością - zostać Pretear i pomóc Rycerzom Leafe.

Po anime z 2001 roku nie można oczekiwać cudownej kreski czy postacie takie, jakie widzimy w tych nowszych anime, chociaż w tym przypadku nie można narzekać na to aż tak. Powiedzmy sobie szczerze - Himeno wyszła im bardzo śliczna, ale pozostali bohaterowie trochę zalatują mi takimi postaciami ze starszych anime. No trudno! Przeżyłam to dla tej pięknej fabuły i wątku romantycznego, który do samego końca nie zawiódł mnie. Tylko niestety efekty przemian bohaterki (nie będę się rozwijać, ktoś, kto zacznie oglądać zrozumie mnie) nie są zbyt rewelacyjne - takie oszałamiające, takie łał i bez zbędnego kiczu. Mi bardziej przypominają mi one takie, jak z W.I.T.C.H.'a... Nie podobało mi się to.
Cała fabuła zamyka się, wszystkie wątki zostają rozwiązane do samego końca, więc nie ma poczucia niedosytu i potrzeby powstania drugiej serii tego anime. Bardzo mnie to cieszy, bo z reguły po jakimś anime, które mi się miło oglądało, miałam uczucie, że chciałabym więcej wiedzieć, co się dalej stanie, chciałam kolejne sezony, a tutaj? Widzimy, jak się kończy, co dalej z bohaterami dzieje się, krótko jest to ukazane, ale jest.


Gatunki: komedia, dramat, magia, fantasy, romans, shoujo

Krótko napiszę o gatunkach: w całej serii miałam tylko jeden taki moment, kiedy chciałam się popłakać i już miałam wątpliwości co do tego, jak zakończy się anime, ale pocieszę tym, że podczas oglądania głównie góruje komedia. Magii i fantasy mamy pod dostatek, a romans jest delikatny, ale bez przesady - uczucia są, narastają, dowiadujemy się, kto, do kogo i co czuje. Nie jest głównym wątkiem, tylko raczej taką ozdobą całego anime, że tak ujmę. 

Ocena? Na MyAnimeList dałam 10, może pod wpływem emocji, a może naprawdę tak jest. Romans? Jest, a to najważniejsze było dla mnie, szukając anime do obejrzenia. Fabuła jest dobra, nie nudzi oglądającego i nie jest całkowicie przewidywalna - tylko chyba w jednym momencie mamy wątpliwości co do zakończenia, ale na koniec dostajemy lekki szok przez dalszy ciąg wydarzeń. A postacie... Himeno ma barwną osobowość, jest czasami niezdarna, a czasami potrafi zaskoczyć, udziela się więcej niż inne główne bohaterki z niejednego romantycznego anime. Jest energiczna, nie jest flegmatyczna (całe szczęście) i potrafi sama działać. Rycerze Leafe są niczego sobie - wszyscy o różnych osobowościach i każdy w innym wieku - na szczęście nie zaprezentowano tutaj haremu, chociaż tego się bałam przy takiej ilości męskich bohaterów. Każdy z nich ma też inną moc, którą "pożycza" w łączeniu się z Pretear.

Mogłabym się rozpisywać i rozpisywać, ale im więcej chcę napisać o tym anime, to czuję, że powstaje chaos w tym poście, więc zakończę go... dodaniem linku do anime, który pewnie wiele osób zadowoli, bo ja początkowo miałam problem ze znalezieniem odcinków dodanych w całości na jednej stronie.


Shin Shirayuki-hime Densetsu Pretear






niedziela, 9 kwietnia 2017

(Recenzja) Orange




Gdyby ktoś z was miałby okazję zmienić przyszłość, to skorzystalibyście z takiej szansy?

Pewnego dnia Naho Takamiya dostaje list w dniu rozpoczęcia roku szkolnego. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że został wysłany przez nią samą, a napisano go 10 lat później. Trochę skomplikowane, prawda? Opisuje on wydarzenia, które mają się zdarzyć w ich teraźniejszości. Jest on dla Naho pewnego rodzaju wskazówką, jakich błędów ma nie popełniać, żeby niczego nie żałować. Ma na celu uratowanie pewnego chłopaka - Kakeru Naruse, którego 10 lat później nie ma już wśród Naho i jej przyjaciół. Chociaż początkowo Naho nie wierzy w to, wszystko zaczyna się spełniać tak, jak jest opisane w liście. Co zrobi Naho?

Historia jest jak z prawdziwego życia, bo każdy czasem czuje w głębi serca, że chciałby zmienić przeszłość i naprawić swoje błędy. I właśnie to anime sprawia, że można chwilę zastanowić się nad tym. Bardzo poruszająca historia o pięknej przyjaźni, wspaniałej miłości i trosce o drugą osobę. O tym, jak istotne jest wspieranie się w trudnych chwilach i nieignorowanie problemów drugiej osoby, bo może doprowadzić to do tragedii. Pokazuje, jak ważne są dla nas osoby, a kiedy odejdą, to zostaje po nich rozpacz i załamanie. Wtedy właśnie możemy poczuć, że gdybyśmy cofnęli się w przeszłość, to może naprawilibyśmy błędy i ta osoba dalej byłaby wśród nas.

Na to anime poświęciłam całą noc, chociaż nie byłam do niego dobrze nastawiona na początku. Pomyślałam tylko, że obejrzę jeden odcinek, zobaczę, jakie jest to anime i tyle. No i cóż... Wciągnęła mnie fabuła i obejrzałam do końca, żeby zobaczyć, jak się zakończy. No tak. Wydarzenia nie są takie przewidywalne, do samego końca nie wiadomo, jak się potoczą losy bohaterów. Główna akcja toczy się oczywiście w rzeczywistości, ale są wstawki z przyszłości, z której zostały wysłane listy.

Gatunki: shoujo, romans, sci-fi, szkolne, dramat
Na shindenie zaznaczony jest jeszcze tag "trójkąt miłosny", jednak uczucia naszej Naho są nakierowane do jednej osoby tylko, więc jeśli ktoś z tego względu, że został zaznaczony tam taki tag, miałby zrezygnować z tego anime, to uprzedzam, że nie ma potrzeby zniechęcać się.

Głównych bohaterów mamy aż... 6. Wszyscy odgrywają rolę w tej historii i mają na nią indywidualny wpływ.
-Naho jest nieśmiałą dziewczyną, jednak z pomocą swoich przyjaciół stara się przezwyciężyć to. Wydaje mi się też, że list, który dostała, dużo jej dodał pewności siebie i dzięki niemu potrafiła przełamać się w czynach oraz pokazywaniu swoich uczuć.
-Kakeru... O nim można byłoby się rozpisać, bo jest dość trudną osobą. Raz się śmieje, raz płacze, raz jest przybity jak gwóźdź do deski. Pewne wydarzenie mocno odbiły się na jego psychice, przez co cały czas obwinia się za wszystko. Czasem nie potrafił wyznać swoim przyjaciołom tego, co czuje i jakie przechodzi trudne chwile. Nie potrafił się otworzyć przed nimi. Na nim skupia się cała fabuła i chyba właśnie o nim dowiadujemy się najwięcej w anime.
-Suwa jest energicznym, przystojnym chłopakiem, ponadto jest bardzo troskliwy. Wie o uczuciach Naho i Kakeru, więc nie wtrąca się, a wręcz pomaga im, mimo że podoba mu się Naho.
-Takako, jak to przyjaciółka, wstawia się za Naho, czasem to nawet z chęcią dokopałaby komuś.
-Azusa jest bardzo wesoła, miła i energiczna, wspiera Naho tak, jak reszta przyjaciół. Jest bardzo pozytywną i otwartą postacią.
-Hagita wyróżnia się od reszty swoim opanowaniem, okulary wręcz dodają mu uroku i pasują do jego osobowości. Lubi kłócić się z Azusą, przez co czasem wyglądają, jakby byli małżeństwem.


Orange to anime, które według mnie ma oryginalną fabułę. Połączenie romansu i wspaniałej przyjaźni to nic nowego, ale jest to historia działająca na emocje - czasem cieszyłam się jak dziecko, a czasem chciałam się popłakać, dodanie do tego trochę gatunku sci-fi i ten motyw z listami z przyszłości było pomysłowe.


Gdyby nie było godne polecenia, to chyba nawet nie napisałabym o tym anime:).
Dodatkowo... Jest film Orange: Mirai z punktu widzenia Suwy, ale na razie po polsku nie ma go nigdzie chyba. Na shindenie dodali tylko tytuł, a filmu brak, nigdzie nie mogłam nic znaleźć, więc chyba trzeba będzie obejrzeć po angielsku, jeśli jest dodany, albo czekać na przetłumaczenie.








sobota, 8 kwietnia 2017

MyAnimeList


Już nie pamiętam, czy wrzucałam na bloga kiedyś taki post z forum shindena, ale nie zaszkodzi go ponowić.

Jak zrobić listę na MALu - forum shinden

Gdy robiłam swoją dawno, dawno temu, to właśnie wzorowałam się na tej z forum shinden. Bardzo pomocny poradnik, jestem z niego do dzisiaj zadowolona, bo pomógł mi stworzyć coś, co sama raczej nie osiągnęłabym. Mam na myśli skrypty, które zostały tam wrzucone, bo wszystkie grafiki robiłam sama w... Gimpie :> 

Moja aktualnie wygląda tak: https://myanimelist.net/animelist/Aiyumi2
I jak pomyślę, ile z nią robiłam, żeby tak wyglądała, to... Już nowej nie chciałoby mi się robić. Trzy razy zmieniałam jej wygląd, tzn. zmieniałam grafiki do obecnie oglądanych, porzuconych, planowych itd. Kiedyś miałam losowo znalezione w internecie postacie, później była Hatsune Miku, a teraz postacie chibi z Rozen Maiden (chociaż jeszcze tego nie obejrzałam). Dodatkowo też kiedyś zrobiłam koledze jedną w stylu anime Girls und Panzer.

MyAnimeList jest jedną z bardzo dobrych stron, na których można posegregować swoje obejrzane anime i też takie, które planujemy dopiero oglądnąć. Nie wiem, czy jest jakaś lepsza od tej, bo znalazłam ją jako pierwszą i nie szukałam dalej innych stron, żeby zrobić swoją listę.


To by było na tyle w tym temacie;)

sobota, 1 kwietnia 2017

Przypominacz



Przypominam o innym poście, który może się przydać, jeśli chodzi o tytuły anime z gatunku romans. Nie dodaję do nich opisów, bo chyba nie zmrużyłabym oka przez noc. Wszystko można znaleźć na anime shinden, anime-odcinki lub on-anime. Wszelkie opisy i odcinki. Jeśli ktoś szuka romansów (głównie shoujo), przy których można odpłynąć niezależnie, czy jesteś sam, czy kogoś masz, to jest to traf w dziesiątkę.

Aktualizacja posta: 01.04.17r. (to nie prima aprillis). Usunięte zostały niektóre pozycje anime z niej, bo przypomniało mi się, że nie były to jakieś poruszające serce.


Romantyczne anime - link

Dodam tylko do nich kiedyś przy okazji gatunki poboczne.

Tak nawiasem pisząc... Odkryłam (chociaż może nie było to za szybkie spostrzeżenie), że czasem Youtube ratuje skórę osoby głodnej kolejnych odcinków danej serii, szukającej tych przetłumaczonych. Ja miałam tak dzisiaj z OVA Kamisama Hajimemashita . Shinden mnie zawiódł, a inne strony chyba nawet nie raczyły dodać nic, więc dobrzy ludzie z Youtube poratowali mnie przetłumaczonymi, w dobrej jakości odcinkami. Tak więc przynajmniej ze spokojem dokończyłam tą serię.



A poza tym jeszcze! Odbiegając w ogóle od świata Japonii, anime, mang i całej tej kultury azjatyckiej... Odbiegając w ogóle od tematyki mojego bloga...
Polecam film "Kot Bob i ja". Chciałam go obejrzeć w kinie, ale moje miasto niestety nie miało tego w spisie filmów. Udało mi się obejrzeć go na cda i jestem zadowolona;) Uwielbiam koty, a tam jeden taki futrzaczek był i to nawet grał siebie - tłumacząc, film jest na faktach. Narkoman, który był na terapii, spotkał na swojej drodze kota, którego "przygarnął" na jakiś czas. Zabrał go do weterynarza, zajął się nim, chociaż sam nie miał lekko w życiu, a z pieniędzmi jeszcze gorzej było. Szybko się później okazało, że kot nie ma zamiaru go opuścić. Stali się nierozłączni. Kot Bob - bo tak go nazwał, wszystko odmienił. Całe jego życie się zmieniło dzięki niemu. Więc historia jest poruszająca - najpierw człowiek pomaga kotu, później kot pomaga człowiekowi. Film jest na podstawie książki, w której opisał swoją historię. W filmie został zastąpiony aktorem, ale kot Bob zagrał samego siebie.



Godne polecenia anime


Dawno mnie tu nie było... Jednak ostatnio miałam chwilę czasu, by znów zacząć oglądanie anime.
Niestety miałam takie problemy przy znalezieniu anime, bo szukam romansów shoujo (które mi z opisu podejdzie pod gust), a strony z anime nie miały za dużo do zaoferowania mi - już tyle ich obejrzałam, że nie mam, co oglądać z tego gatunku. Romans, shoujo, bez haremu, nowoczesna kreska... tak dużo trzeba?


Zacznę więc od tego, że ostatnio obejrzałam:
-Akatsuki no Yona
-Kamisama Hajimemashita
-Soredemo Sekai wa Utsukushii
-RDG: Red Data Girl

-Ao no Exorcist: Kyoto Fujouou-hen (nie jest to typ z kategorii romansów, ale też go ujmę w liście)

Aktualnie czekam na Code Geass Fukkatsu no Lelouch, a ponadto w planach już mam kilka anime, tylko muszę mieć motywacje, żeby się za nie zabrać. Opisy anime czasem są obiecujące, a później po pierwszym odcinku rozczarowuję się i nie mam ochoty oglądać je dalej.


UWAGA! W opisach mogą znajdować się małe spoilery, więc czytasz na swoją odpowiedzialność;) Przy pisaniu czasem emocje mnie ponoszą. 


1. Akatsuki no Yona:


Oglądając je, odczuwałam dziwne podobieństwo do Akagami no Shirayuki-hime, które też kiedyś miałam okazję obejrzeć. Mniejsza z tym...
Naszą główną bohaterką jest księżniczka Yona - piękna, czerwonowłosa dziewczyna, która wiedzie sobie spokojne i beztroskie życie w pałacu, jednak kończy się ono wraz z zamordowaniem jej ojca, przez co musi uciekać. Pomaga jej w tym Hak - jej oddany ochroniarz. I tak oto słaba, rozpieszczona księżniczka musi podołać wyzwaniu - przywrócić spokój i porządek w jej królestwie. Na swojej drodze spotka wielu nowych ludzi, którzy jej w tym pomogą.

Ocena? Jest to romans, fantasy ( bardzo lubię te gatunki razem), jednak jest lekki romans. Dodatkowo daję plus za bohaterkę, nie jest denerwująca, jak w innych anime. Przyjemnie się oglądało.

2. Kamisama Hajimemashita:



Nanami traci dom, a jej ojciec hazardzista ulotnił się gdzieś. Cóż może ją spotkać gorszego w tak młodym wieku? Na dodatek spotyka tajemniczego mężczyznę, którego ratuje przed psem (!), a ten w zamian za to daruje jej swój dom i znika. Nic jej nie pozostało, będąc bezdomną, jak tylko udać się według wskazówek do jej nowego domu, który okazał się... świątynią. Nasza Nanami zaczyna nowy rozdział jej życia jako bóstwo ziemskie, mając u boku swojego sługę - Tomoe.

Ocena? Najlepsze anime romans, jakie obejrzałam dotychczas. Spełniło moje oczekiwania co do najmniejszego szczegółu i z całej powyższej listy właśnie to najbardziej poleciłabym na dzień dzisiejszy. Mimo że bohaterka jest nieporadna i zawsze musi jej ktoś pomóc, uratować ją z tego, w co się wplątała, to jest naprawdę świetne. Nie ma haremu, bohaterka jest co prawda uwielbiana, ale jej uczucia są ukierunkowane tylko do jednej osoby. Są dwie serie, w tym po każdej jest OVA, niestety historia zakończyła się tak, że nie ma raczej szans, aby to kontynuowali, gdyż ostatnie OVA kończą historię romansu między Nanami a Tomoe. Parę wątków raczej nie rozwiązali dokładnie do końca, ale to nic. Widocznie nie były aż tak istotne, żeby dalej to ciągnąć.

3. Soredemo Sekai wa Utsukushii:


Nike, czwarta księżniczka Księstwa Deszczu, została wybrana (lepiej sami zobaczcie jak), by wyszła za mąż, za Króla Słońca, Liviusa. Początkowo z niechęcią udaje się do Królestwa Słońca, jednak po przybyciu doznaje szoku - Livius, który po objęciu tronu w trzy lata podbił cały świat, jest małym chłopcem. Co zrobi nasza księżniczka? Wróci? A może zostanie?

Ocena? Drugie anime pod względem romansu zaraz po Kamisama Hajimemashita. Trochę się nie spodziewałam, że wymyślą taką historię kiedykolwiek, ale cóż... Livius przypomina mi Ciela z Kuroshitsuji, więc tym bardziej podobało mi się to anime i na pewno jeszcze wrócę do niego kiedyś (lub w niedługim czasie, bo naprawdę zafascynowałam się tą serią). Mamy romans, mamy dwójkę wspaniałych głównych bohaterów, przygody również niczego sobie. Co bym tu jeszcze chciała... A no tak ! Drugą serię... Bardzo by się przydała, choć w to wątpię, że zrobią. Koniec nie był satysfakcjonujący i mogliby kontynuować, chociażby z tego względu, że nie pokazali, czy pobiorą się.

4. RDG: Red Data Girl:



Kolejna historia o dziewczynie ze świątyni. Tym razem jest nią Izumiko Suzuhara, Jest ona jedną z ostatnich osób, które mogą mieć kontakt ze światem duchów, jak również ostatnią reprezentantką bogini Himegami. Ma w sobie wielką moc, chociaż na początku nie jest jej w ogóle świadoma. Jej strażnikiem jest Miyuki Sagara, syn Yukimasy - opiekuna Izumiko. Miyuki nie jest zadowolony z tego, wręcz nawet nerwowo podchodzi do tego wszystkiego. Yukimasa proponuje im pójście do liceum w Tokio, w której mogliby razem się uczyć. Jak potoczy się ich los? Czy Miyuki zmieni nastawienie do Izumiko?

Ocena? Oglądałam je do końca ze względu na Miyukiego, bo sama bohaterka nie była w ogóle życiowa. Taka słaba, marna dziewczyna. Jedynie kiedy mi się podobała... Tylko, gdy przybierała postać Himegami. Romans jest lekki, nic szczególnego. Takie dobre, żeby obejrzeć coś lekkiego na wieczór.

5. Ao no Exorcist: Kyoto Fujouou-hen:



Druga seria Ao no Exorcist. Z niecierpliwością czekałam na taką kontynuację mojego ulubionego anime. Fabuła owinięta jest wokół rozwiązania problemu z kradzieżą lewego oka Nieczystego Króla, które zostało zabezpieczone na terenie Akademii Prawdziwego Krzyża. Szlak doprowadza ich do Kioto, gdzie Rin, Yukio i przyjaciele będą musieli stoczyć porządną walkę ze złodziejem, jak i samym Nieczystym Królem.

Ocena? Pozytywna! Tym bardziej, że przypadkowo natknęłam się na drugą serię, słuchając muzyki na Youtubie i nagle zobaczyłam w proponowanej liście opening drugiej serii Ao no Exorcist. Rin jak zwykle wspaniały, trochę mi go szkoda było, widząc, jak jego przyjaciele boją się jego, bo jest synem szatana. Niestety tylko trochę Yukio mnie denerwował swoim zachowaniem.
Omijając wcześniejsze zdanie, polecam, bo seria wciąga i raczej nikt nie wymyśli chyba podobnej do tej.



czwartek, 4 lutego 2016

(Recenzja) Akagami no Shirayuki-hime


Akagami no Shirayuki-hime.







Czy ktoś słyszał o anime Akagami no Shirayuki-hime? Nie? Nie napiszę nic innego jak to, że warto je obejrzeć. Pewnie teraz pojawia się pytanie "ale dlaczego?".



!! UWAGA. Mogą pojawić się nieświadome spoilery. 




Z moich skromnych doświadczeń z oglądania anime romansów muszę przyznać, że jest to subtelne anime w cukierkowych kolorach. Bardzo dużo obejrzałam anime o tych tematykach, wybierając takie, które mają ładną kreskę, interesującą z opisów fabułę i z unikatowym charakterem postacie. Tak, jestem bardzo wybredna i zdarzało się, rzadko, ale jednak, że już na początku porzuciłam anime, które mnie nie wciągnęło w swój "świat". Po długich poszukiwaniach na różnych stronach z anime online, w końcu znalazłam takie, które uznałam za wspaniałe! To Akagami no Shirayuki-hime! Uwielbiam takie historie, przez które oglądając, czuję emocje wraz z postaciami.

Tytułowa bohaterka - Shirayuki (Śnieżka) posiada niezwykły czerwony kolor włosów, który przyciąga uwagę ludzi przez swoją rzadkość. Porównując tę postać do niektórych bohaterek anime romansów, to można Śnieżkę ocenić bardzo pozytywnie. Ma swoje cele i pasje - zielarstwo i medycyna. Wiedza ta jest jej bardzo przydatna w leczeniu różnych schorzeń czy nawet drobnych ran i cały czas chce ją poszerzać. Niestety przez swój kolor włosów zwróciła uwagę dość dziecinnego księcia Raiji - jej kraju Tanbarun - który postanowił zrobić z niej jego kochankę. Nasza Shirayuki postanawia uciec z wioski, co pokazuje, że nie jest uległą dziewczynką bez swojego zdania, zgadzającą się na coś takiego pod wpływem osób z wyższej pozycji. Po ucieczce spotyka przypadkowo Zena i jego dwóch towarzyszy. Od tego spotkania zaczynają się ich dalsze przygody, które można zobaczyć w kolejnych odcinkach.

Postać Zena przypadła mi do gustu, ponieważ naprawdę przypomina księcia - odważnego, broniącego tych, którzy są mu bliscy i starającego się o dobro jego królestwa. Jest przystojny i ma swój urok. Ponadto jest postacią, której poznajemy przeszłość, kiedy był dzieckiem - historia jego przyjaciela, kontakty z bratem, poznanie swojego towarzysza nowego. Podoba mi się również to, kiedy pokazuje, jak ważna jest dla niego Śnieżka, gdy o nią dba i stara się chronić przed niebezpieczeństwem. Również to, kiedy ratuje ją z kłopotów niczym książę na białym koniu.


Ci, którzy szukają romansu, znajdą go tutaj. Akcja romansu posuwa się do przodu szybko, idealnie łącząc wątki jak puzzle. Przygody Zena i Shirayuki rozwijają ich wzajemne uczucia, co bardzo mi się spodobało. To jest kolejna zaleta tego anime, że postacie nie mają problemu z wyznawaniem sobie uczuć - faktem jest tylko początkowa nieświadomość tych uczuć, które poznają z rozwojem wydarzeń. Ale rodzi się kolejne pytanie... Co z ich pozycjami? Mamy księcia i zwykłą dziewczynę z wioski, która nagle zjawia się w zamku. Jeśli pojawią się uczucia i chęć bycia razem, to czy ich status przeszkodzi im w tym, a może znajdzie się jakieś rozwiązanie?


Na szczęście odpowiedź na to pytanie może znajdziemy w drugim sezonie, który właśnie wyszedł od stycznia 2016 roku, co mnie bardzo cieszy. Mam nadzieję, że nie skończy się ta historia z niewyjaśnionym końcem, bo szukałam takiego anime, które pokaże mi szczęśliwe zakończenie.
Teraz tylko trzeba żyć z myślą, że musimy czekać na pojawianie się przetłumaczonych odcinków na polski - jak ktoś lubi angielskie napisy, to dla tych szczęśliwych osób odcinki pojawiają się na niektórych stronach szybciej. Ja wolę zostać przy polskich, więc muszę czekać po skończeniu pierwszego sezonu na kolejne odcinki drugiego.

Nie chciałam streścić całej historii w jednym poście, chociaż jestem tak zadowolona z tego anime, że z radością opisałabym wszystkie szczegóły, które wpłynęły na mnie, jednak zostawię emocje nowym widzom ;).


Tu można spojrzeć na daty odcinków w Japonii, chociaż nie znaczy to, że od razu tego dnia pojawią się na polskich stronach z anime online. Wszystko zależy od zaangażowania i chęci ludzi tworzących te strony, jak szybko pojawią się odcinki u nas. Link do strony: Akagami no Shirayuki-hime na filmweb.


Zapraszam do obejrzenia na:
Pierwszy sezon.
Drugi sezon.
















poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Cytaty c.d



"Ludzkiego dążenia do wiedzy i poszukiwań nie da się pohamować słowami." (ojciec Erena, Shingeki no Kyojin)



"Modlitwa nie przyniesie wyzwolenia. Tylko wola walki może zmienić ten świat." (opening1, Shingeki no Kyojin)



"Ktoś, kto nie jest w stanie niczego poświęci, nigdy nie będzie w stanie zaprowadzać zmian." (Armin, Shingeki no Kyojin)



"Nie widzę czerwonej nici przeznaczenia, która związałaby nasze serca. Nie było między nami obietnic, lecz nie puszczaj mej dłoni." (czytane przez Shin'a; Nana)



"Człowiek nie jest w stanie robić wszystkiego sam. Po to ma się przyjaciół, by pomogli w odpowiednim momencie. Dzięki nim nie przegapisz również rzeczy, które wciąż możesz osiągnąć." (Itachi, Naruto)


"Jeśli chcesz się dowiedzieć, kim naprawdę jesteś, musisz ponownie spojrzeć wgłąb siebie i zaakceptować swoje prawdziwe ja." (Itachi, Naruto)



"Osoby, które nie potrafią się zaakceptować, są skazane na porażkę!" (Itachi, Naruto) 



"Kłamstwa nie pozwolą Ci dostrzec prawdziwego siebie." (Itachi, Naruto)




Zdjęcie, peruka, na na na... :3



Zdjęcie zrobione, kiedy jeszcze chodziłam do szkoły. Peruka zamówiona rok temu na yatta. Szczerze powiedziawszy to termin oczekiwania był bardzo długi. Myślałam czasami, że nie doczekam się lub że paczka zaginęła. Jakość jest dobra, jednak pewnie mogłaby być lepsza. Peruka miała być do cosplayu C.C z Code Geass, ale grzywka okazała się być dłuższa niż wyglądała na zdjęciu na stronie. Kolor jest ładny, żywy, na zdjęciu wyszedł ciemniejszy, bo dałam ciut mroczniejszy kolor zdjęciu. Peruka została wykorzystana do sesji jako czarownica z zielonymi włosami. 




Coś nowego


UWAGA!! Post nie jest związany z tematyką bloga.


Brakuje mi czasu i to ogromnie. Ale wstawię tu zdjęcia moich małych szczęść C: Jedno ma już 2 lata, drugie 2 miesiące prawie. Są to: maltańczyk Shiro i dachowiec-tygrys Yūki.
Imiona dalej nawiązują do mojej pasji, a nawet pasują do ich charakteru/wyglądu C:












czwartek, 5 marca 2015

Ohayo!


O rany, rany.. Tak dawno mnie tu nie było... Aż rok O.o! W życiu trochę pozmieniało się u mnie, nie wiem jak u was, w dodatku na mojej głowie matura, taka dość wymyślna chyba, ale cóż... Bycie królikiem doświadczalnym w edukacji to nie żadna nowość. Ale za to pomysłów na tego bloga mam mnóstwo. 


Ostatnio zaczęłam oglądać anime po niemiecku - bez napisów. Ktoś powie, że to szalone, ale myślę, że może warto zobaczyć, czy ten sposób na naukę języka przydaje się. Pewien mój znajomy właśnie w ten sposób nauczył się angielskiego, a teraz biegle mówi w tym języku - czasem nawet nie wie, jak przetłumaczyć pewne słówka na polski, nie potrafi znaleźć polskiego odpowiednika, ale w angielskim umie użyć tego słowa bez problemu. Ja po obejrzeniu sporej ilości anime po japońsku z polskimi napisami wyuczyłam się trochę japońskiego na tyle, że wyraźnie słyszałam słowa (szkoda tylko, że kilka zdań potrafiłam zrozumieć, co znaczą, te najprostsze, a resztę tylko słyszałam - może ktoś już tak miał?). Zaczęłam po niemiecku oglądać Code Geass - robię sobie powtórki tych anime, które już oglądałam, bo przynajmniej wiem, o co w nich chodzi. Następnymi pewnie będą: moje ulubione Sword Art Online, Fullmetal Alchemist, Another. Rozmyślam też nad One Piece, jeśli gdziekolwiek byłoby po niemiecku od 1 odc. do aktualnych 680+. 

Co nowego może być na blogu?
Dodam na pewno z mojej książki do nauki japońskiego jakieś porządne ćwiczenia. Wiem, że na internecie tego jest mnóstwo. I na pewno bardziej szczegółowo opisane. Książkę kupiłam 2 lata temu, z racji tego, że nie miałam skanera, to nie dodawałam tego. Dodam fragmenty, może ktoś skusi się na kupno jej, jeśli jest jeszcze w sprzedaży. Można potraktować to jako dodatek, odświeżenie jakichś umiejętności z japońskiego. Ja osobiście przerzuciłam się na naukę niemieckiego, bo myślę o wyjeździe w przyszłości do tego kraju. Japonią zawsze zostanie moim marzeniem - i kto wie? Może kiedyś zrealizuję to, chociażby w postaci wycieczki, a nie mieszkania tam.
Mam też ochotę dodać co nieco o japońskich czołgach z okresu II Wojny Światowej. 


Widzieliście wizytę naszego prezydenta w Japonii? "Chodź szogunie" :D Ponoć Japończyki mieli niezłe miny... A internet teraz aż pęka ze śmiechu z tego. No cóż. Chciał się dostosować do kraju, który odwiedził... 






czwartek, 27 marca 2014

(Recenzja) Shingeki no Kyojin







Co by było, gdyby w naszym świecie nagle pojawiły się ogromne tytany, pożerające miliony ludzi? Panika, niemoc i akty desperacji... Nieobce są naszym bohaterom anime Shingeki no Kyojin, którzy znaleźli się w nieciekawej sytuacji, stawiającej ich życie na szali. Walczyć o przeżycie czy może pozostać między masywnymi murami, które niekoniecznie mogą zapewnić całkowite bezpieczeństwo... Na szczęście znaleźli się ludzie, którzy mając dosyć hańby i życia w klatce, postanowili wdać się w niekończące wojny z tytanami.




Akcja rozgrywa się w świecie, w którym rasa ludzka została wyniszczona przez bestie zwane tytanami. Mniejszość, która przetrwała tą zagładę, zamieszkała wewnątrz trzech ogromnych murów o nazwach: Maria, Rose i Sina, mając poczucie bezpieczeństwa, jednak zmieniło się to w dniu, kiedy po stu latach spokojnego życia kolosalny tytan zniszczył część muru Maria i razem z innymi pobratymcami wdarł się do miasta, pożerając mieszkańców miasteczka. Od początku fabuły poznajemy troje dzieciaków - Erena, Mikase i Armina, będącymi świadkami tej masakry, która sprawiła, że postanowili zaciągnąć się do wojska i walczyć z tytanami o wolność ludzkości.



Mury obronne (od lewej): Sina, Rose, Maria. Czerwone postacie-Tytani.


Jest to seria pełna emocji, w której nie znajdziemy ani grama komedii. Śmierć bohaterów niejednokrotnie wzbudza smutek, a obecność tytanów niepewność czy strach. Oglądając tą serię często może przychodzić na myśl to pytanie "Co by było gdyby... one naprawdę były w naszym rzeczywistym świecie?", później przychodzi ulga, że na szczęście nie jesteśmy w takiej sytuacji.
Wizja postapokaliptycznego świata nie jest ukazana w cudownym świetle - widzimy masę źle podjętych decyzji, nieudanych misji oraz ludzi padających jak muchy. Człowiek jest jak robak w porównaniu do tytana, którego można rozgnieść czy rozdeptać. Autorzy nie stronili od pokazania tej brutalności - pełno krwi i zwłok oraz widoków pożeranych ludzi (chociaż dało się spokojnie przy tym zjeść posiłek).

Od początku byłam przekonana pozytywnie wobec tej serii, gdy tylko zaczęłam ją. Fabuła zainteresowała mnie, a nawet ten masowy mord nie był taki straszny. Osoby, które nie czytały mangi przed obejrzeniem anime, wcale nie będą miały tak prosto z odgadywaniem dalszych losów bohaterów, a to ma swoje plusy. Zawsze zastanawiałam się, co ma takiego Shingeki no Kyojin, że ludzie uwielbiają tą serię. Po zakończeniu oglądania już znam powody - zniewalający ciężki klimat, akcje zapierające dech w piersiach i wywołujące łzy w oczach, ciekawość wobec nieznanych losów ludzkości... Tego można byłoby wypisywać w nieskończoność, więc kto jeszcze nie obejrzał SnK, niech zagospodaruje swój czas na poznanie historii ludzkości zagrożonej wyginięciem przez tytanów.


Shingeki no Kyojin



piątek, 28 lutego 2014

(Recenzja) Kara no Kyoukai





Anime pod tym tytułem składa się z 8 odcinków (1-7 to filmy, 8 to special), a jego akcja kręci się głównie wokół dwóch postaci - Kokutou Mikiya oraz Shiki (czasem pojawiają się inne główne postacie jak np. Aozaki Touko). Mikiya to chłopak spokojny, niczym nie wyróżniający się wśród tłumu i niezależny, zaś Shiki jest bardzo tajemniczą, poważną osoba, która czasem wydaje się też samotna, a ponadto nie jest zwyczajna - posiada dar `Oczy Zmysłu Śmierci` ("Moje oczy pozwalają dostrzec mi śmierć"). Ciekawostką jest to, że seiyuu Shiki podkładała swój głos również dla Ciela Phantomhive (Kuroshitsuji jest w równie podobnym ciężkim klimacie). Oprawa graficzna jest zniewalająca - kolory ciemne wprowadzają w nastrój, jaki zazwyczaj panuje w horrorach; sylwetki postaci jak i budynki wydają się bardzo rzeczywiste i kształtne (nie wyglądają płasko), widok upadających ciał, odcinanych kończyn i przede wszystkim krew - po prostu cud, wygląda to naprawdę żywo, aż czasem przerażająco... Chociaż jak na anime z gatunku horrorów, to nie ma tak naprawdę czegoś, czego można byłoby się bać. Nie trudno wspomnieć też o muzyce, która została wykonana głównie przez zespół Kalafina (którego utwór Lacrimosa został użyty jako ending w takim znanym anime jak Kuroshitsuji). Kara no Kyoukai jest to mroczna historia poruszająca kilka ciekawych tematów, nie ma żadnego tabu, autorzy nie stronią też od pokazywania gwałtów i morderstw... Poza tym opowieść ta skłania do głębszych refleksji i zastanowień, niełatwo zrozumieć ją. Filmy nie są poukładane chronologicznie, ale warto obejrzeć je w takiej kolejności, w jakiej zostały ustalone, mimo że początkowo ciężko zrozumieć pewne informacje o bohaterach.

Krótki opis filmów:

Pierwszy film "Fukan Fuukei" opowiada o samobójstwach młodych dziewczyn, które nie mają nic ze sobą wspólnego prócz tego, że zabijają się w podobny sposób i w tym samym miejscu. W odcinku znajdują się ciekawe sentencje odnośnie tych samobójstw i w pewnych chwilach wydaje się, jakby poruszały psychologiczną istotę tej czynności - jedna z postaci ocenia i podsumowuje te sytuacje. Na tle tych wydarzeń mamy wyszczególnioną postać Fujyou Kirie. 

Drugi "Satsujin Kousatsu (Part 1)" analizuje morderstwa - ukazane są zwłoki oraz mnóstwo krwi, szukany jest zabójca. Poznajemy trochę bliżej główną bohaterkę Shiki i jej problem z rozdwojeniem jaźni (tutaj znowu pojawia się nieco psychologii), oraz uczucia Kokutou.

W trzecim "Tsuukaku Zanryuu" znowu pojawiają się liczne morderstwa i duża ilość krwi - czyli nic nowego, ale za to poznajemy nową postać - Asagami Fujino, która tak jak Shiki ma jakiś dar. Poza tym jest też poruszona kwestia gwałtu, uśpionego bólu oraz zabijania najpierw przez jakąś przyczynę, później już bez powodów. 

Kolejny "Garan no Dou" ukazuje nam przebudzenie mocy Shiki i czas, jaki spędza w szpitalu. Do akcji wkracza Aozaki Touko, która stara się rozmawiać z Shiki, jednak sytuacja nie jest taka prosta, jaka wydawałaby się.

Piąty "Mujun Rasen" opowiada nam historię niejakiego Enjou Tomoe, którego spotyka Shiki. Okazuje się, że chłopak jest mordercą, a jego ofiary... dziwnym trafem wciąż żywe. Oboje idą razem sprawdzić miejsce zbrodni w apartamencie 405. Od ich przybycia zaczynają się dziwne anomalie. 

W szóstym filmie"Boukyaku Rokuon" głównymi bohaterkami są Kokutou Azaka - młodsza siostra Mikiyi, której pozwolę zacytować sobie słowa "Oto cała historia wspaniałej dziewczyny - mnie" (ah, ta skromność), oraz Shiki. Azaka zachowuje się jak typowa nastolatka - jak coś jej nie pasuje, musi pokazać to poprzez wielkie zirytowanie... No tak, a jej problemem jest obecność Shiki, jednakże razem muszą rozwiązać pewną sprawę, która dotyczy uczniów Akademii Reien.

Siódmy "Satsujin Kousatsu (Part 2)" znowu analizuje morderstwa. Tym razem sposób zabójstw wskazuje, że jest tylko jeden sprawca, w dodatku z pewnością nie człowiek... Mnóstwo krwi, poszarpane kończyny, ale kim jest morderca? Film ukazuje nam dalsze zdarzenia z Satsujin Kousatsu (Part 1), a później szukanie rozwiązania przez Mikiyę.

"Remix: Gate of Seventh Heaven" to streszczenie wszystkich filmów, wydarzenia ułożone są chronologicznie, co pozwala na uporządkowanie wiedzy o całej tej historii.

...

Zima, śnieg i ten klimat... Idealnie jak na wymarzony świąteczny czas... Widzimy idącego drogą Mikiyę, wyglądającego na smutnego, który nagle dostrzega piękną kobietę w kimonie. Jest nią Shiki - jak gdyby nigdy nic na jego powitanie, odpowiada mu z uśmiechem. Właśnie tak rozpoczyna się Epilog. Poznajemy w nim kolejną osobowość głównej bohaterki, której ani Shiki, ani SHIKI nie mogą dostrzec (czyli jej dwie pozostałe osobowości). W ich rozmowie Shiki prowadzi piękny monolog (no tak, w pełni dialogiem nie można tego nazwać, skoro 3/4 rozmowy to jej wypowiedzi), w którym znowu jest mnóstwo pięknych sentencji.


Jak dla mnie seria ta jest wspaniała, bo jak na horror nie jest aż tak brutalna - te morderstwa i krew na swój sposób wyglądają niesamowicie i nie są obrzydliwe. Anime wciągnęło mnie przez swoje psychologiczne kwestie - krótkie i rzeczowe analizy morderstw, samobójstw, problem z nietypowym rozdwojeniem jaźni. I to wszystko połączone z nutką nadprzyrodzonych mocy, muzyką zapierającą dech w piersiach i mrocznym, ciężkim klimatem. Jak nigdy to wszystko spodobało mi się, mimo że nie przepadam za rozlewem krwi. Akcja ogółem jest pokręcona i czasem niezrozumiałe są pewne informacje, ale warto oglądać po kolei aniżeli chronologicznie, bo seria na pewno dużo straciłaby przez to. Oglądając nie po kolei trzeba wielu rzeczy domyślać się i "włącza się" analizowanie całej fabuły.

Kara no Kyoukai


Kuchnia japońska


Kuchnia japońska dla nas, Europejczyków, jest niecodzienna. A to wszystko dlatego że Japończycy bardzo często jedzą surowe ryby i nietypowe zupy. Spójrzmy na to z innej strony... Ich potrawy wydają się absurdalne, nasze jak najbardziej normalne (dla nas), a porównując wygląd ich cery do naszej i ogólny wygląd np. w wieku 40 lat... Jest ogromna różnica między tym, a to głównie przez sposób odżywiania. Wiadomo, że Japończycy również jedzą swoje fast foody, jednak jedzenie ryb, ryżu, wodorostów itp. jest bardzo zdrowe i dobrze im robi to na cerę. W japońskich potrawach znajdziemy: ryż, soje, warzywa, ryby, algi, wodorosty, skorupiaki itp. Patrząc na sam wygląd ich potraw, odnoszę wrażenie, jakby były takie naturalne, delikatne, zdrowe. Układ na talerzu jest estetyczny (zastanawia mnie to, czy w każdym domu są tak przygotowywane, starannie nakładane itd. - kiedyś sprawdzę). 

Trochę nazewnictwa:
-dashi - wywar, podstawowy składnik większej ilości zup
-katsuo - ryba bonito
-kombu - surowe wodorosty
-mirin - wino przygotowywane z lekko sfermentowanego ryżu i wódki ryżowej shōchū
-miso - pasta przygotowywana z sfermentowanej soi
-nori - wodorosty morskie
-sake - japoński alkohol robiony z ryżu
-sashimi - ryba podawana na surowo, krojona w paski
-shōchū - wódka przygotowywana z ziemniaków, ryżu, jęczmienia, gryki lub kukurydzy itp.
-tentsuju - sos z krewetek lub homara
-tofu - twarożek sojowy
-wasabi - chrzan (można go zrobić mieszając ze sobą w stosunku pół na pół musztardę i chrzan)