Ten post piszę z natchnieniem, niekoniecznie o czymś, co ma wspólnego z Japonią, jednak ktoś udostępnił mi wpis o mandze... Bla bla bla... Z ciekawości przyglądam się kolejnym wpisom... Nie powiem, że nie spodobało mi się, jednak pewnego rodzaju ekscytację przerwało mi zobaczenie czegoś. Trafiłam na post, który został dodany dzisiaj i co widzę?! Wzbogacony wpis o wojnie japońsko-polskiej... Pierwszy akapit zerżnięty wprost z mojego ukochanego Świata Marzeń. To widać, nie zaprzeczy nikt, bo mam specyficzny styl pisania zdań, a zmiana nazw Japonii na Kraj Kwitnącej Wiśni i na odwrót jest totalną żenadą, jakich nie mało w tym świecie, ale boli mnie to, że ktoś nie potrafił pierwszego akapitu napisać SAM, tylko musiał odwzorować się "pięknie, ładnie".
Klik, |
Fakt faktem - również wspomagam się informacjami w internecie, książkami i tak dalej, ale wszystko czytam, analizuję i piszę na swój własny sposób, a nie stosuję opcje "kopiuj" i "wklej", wprowadzając po tych działaniach proste korekty dodatkowo wzbogacając to wszystko pewnie innymi stronami - czy zdania znowu były skopiowane, już nie wnikam. I z pewnością nie zajmuje mi napisanie (nawet krótkiego) posta w 10 minut... To podobnie jak w szkole - dajesz koledze bądź koleżance odpisać zadanie, za które ona dostaje ocenę dobrą, a nie ty.
I choć skopiowanego tekstu jest niewiele, to i tak zdenerwował mnie ten początek - tak bardzo.
http://teledyskiazja.blogspot.com/2013/10/wojna-japonskopolska.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz