czwartek, 1 listopada 2012

Sandome no shōjiki

Głównymi bohaterami powiastki byli Julia i Bartek. Opowieść zaczęła się pewnego letniego dnia, gdy dziewczyna, rozpoczynając wakacje, dowiedziała się, z kim będzie chodzić w następnym roku szkolnym do klasy. Przeglądając portal internetowy, natrafiła na profil jednego z chłopaków znajdujących się na liście uczniów jej przyszłej klasy. Napisała do niego, używając słynnego komunikatora jakim było gadu-gadu. On odpisał jej w dość szybkim czasie i tak zaczęła się ta historia.

Ona była spokojną, dobrze ucząca się dziewczyną i nie sprawiającą rodzicom większych problemów. Lubiła spotykać się ze znajomymi. Całe wakacje pisała z tym chłopakiem i chciała go jak najwięcej poznać - każdą jego zaletę i wadę, a także zainteresowania. Była podekscytowana, że idzie już do gimnazjum oraz że będzie mieć świetnego kolegę w jej nowej klasie.

On był cichym chłopcem, interesował się grami komputerowymi i pochodził z okolic miasta, w którym mieszkała jego nowa koleżanka z klasy. Czekał z radością na rozpoczęcie roku szkolnego. Wakacje spędzał głównie, zwiedzając inne państwa, lecz pisząc nieustannie z nią.

Nadszedł długo oczekiwany dzień - rozpoczęcie pierwszej klasy gimnazjum. Nowi znajomi, uczucia, ale także więcej nauki i obowiązków. Początkowe dni zapowiadały się ciekawie. W jednym z tych dni, zorganizowano zabawy integracyjne, aby klasa lepiej się mogła poznać, ale Julia i Bartek nie rozmawiali ze sobą osobiście jeszcze, bo oboje byli bardzo nieśmiałymi osobami. Dziewczyna bardzo szybko się wczuła w atmosferę klasy, a miesiąc później zaczęła spotykać się z Bartkiem, dwoma koleżankami i trzema kolegami. Było im bardzo dobrze w swoim towarzystwie. Aż do pewnego czasu, gdy jeden z tych kolegów - Radek, zaproponował Julii bycie parą, w tym samym czasie Bartek również to zrobił, ale żaden z nich nie wiedział o tym, a zakłopotana Julia odrzuciła Radka i została dziewczyną Bartka.

Julia i Bartek nie byli ze sobą już po dwóch tygodniach z niewiadomych powodów, ale nadal rozmawiali ze sobą normalnie. Po kilku miesiącach znowu wrócili do siebie na około cztery miesiące. Zerwali ze sobą, ale Bartek nie był ani trochę winny, bo to Julia została oczarowana przez innego, w dodatku dwa lata starszego kolegę, a z jej chłopakiem wcale się nie układało dobrze, bo oboje nadal byli nieśmiali wobec siebie. Skończyła się pierwsza klasa i szybkim tempem minął czas w drugiej, a oboje nadal nie odzywali się do siebie, mimo że na lekcjach i przerwach byli tak blisko siebie.

Zaczęła się trzecia i zarazem ostatnia klasa w gimnazjum, a kontakt Julii i Bartka wrócił na poziom przyjaźni. Spędzali ze sobą coraz więcej czasu i znowu stali się dobrymi przyjaciółmi, jednak nikt nie wiedział, jakie będą tego skutki. Po paru miesiącach znowu zaczęli ze sobą flirtować i wszystko układało się między nimi bardzo dobrze, więc wrócili do siebie, ale nie na długo. Po miesiącu rozstali się, tym razem nie z winy Julii. Dziewczyna była załamana, cały czas płakała do momentu, gdy postanowiła pójść w nocy do okolicy, w której mieszkał Bartek. Idąc przy autostradzie, zadzwonił jej telefon i okazało się, że był to ich przyjaciel - Szymon - zmartwiony gdzie ona była. W czasie rozmowy nagle zorientowała się, że była na ulicy, a naprzeciw jechał rozpędzony tir. Nie mająca szans na ucieczkę, została potrącona przez pojazd. Kierowca nie udzielił jej pomocy, bo był na tyle przestraszony, że pojechał dalej. Kolejne samochody nie zatrzymywały się, ale po kilkunastu minutach przystanął jeden, z którego wysiadł młody mężczyzna. Zaszokowany poszedł do swojego białego BMW po telefon. W tym samym czasie nagle stało się coś niespodziewanego - dziewczyna otworzyła powoli oczy, ale nie były już tak jak wcześniej zielone, zmieniły one barwę na czerwoną. Wstała cała zakrwawiona z ziemi i poszła w stronę pobocznego lasu, a mężczyzna chcący jej pomóc, po wezwaniu karetki nie wiedział co się z nią stało.

Jej życie diametralnie zmieniło się. Całą noc przesiedziała w lesie i od tamtego wypadku nie była już zwykłą dziewczyną, była kimś więcej - demonem mającym swój poprzedni wygląd, jednakże posiadającym wiele nowych mocy, czerwone oczy i czarne skrzydła, które pojawiały się, gdy tego chciała. Kilka dni później idąc ulicą, spotkała swoich rodziców. Byli bardzo zaszokowani i nie mogli uwierzyć, że widzą ją, ale ona niczego nie pamiętała, nawet jak się nazywa. Wiedziała jednak, że już nie żyje i powiedziała im to, a oni nie mogli w to uwierzyć, ale później przestali wątpić w to. Ich córka była zimna jak martwa osoba, nie miała pulsu i bicia serca. Powiedzieli jej jedynie, żeby odwiedzała ich jeszcze, bo w końcu są jej rodzicami, pomimo że nie była już człowiekiem.

Julia z nieśmiałej, sympatycznej dziewczyny z biegiem czasu stała się żądną krwi demonicą. W telewizji zaczęto mówić o dziwnej zarazem pięknej istocie, która zabija różne osoby, ale nikt nie wiedział, kim ona była oraz dlaczego robiła, to co robiła. Od wypadku minęły trzy miesiące oraz cała rodzina i znajomi już wiedzieli o śmierci Julki, a przy miejscu gdzie zginęła postawiono mały krzyż z lampkami. W pierwszy dzień wakacji Bartek wraz z Szymonem i ich przyjaciółką - Martą poszli pomodlić się i Julia też zjawiła się tam, podeszła, i położyła czarną różę. Oczywiście nie poznali jej, bo była ubrana w mroczną sukienkę i ciemno-fioletowy płaszcz z kapturem zakrywającym część jej twarzy. Zaciekawieni, zapytali czy jest jakąś krewną zmarłej, ale ona odpowiedziała, że nie. Wtem, gdy wiatr zawiał dość mocno, kaptur odsłonił buzię dziewczyny. Mocno zszokowani nie mogli wykrztusić ani jednego słowa, bo przecież ona umarła i logicznie myśląc, nie mogła stać przed nimi. Zrozpaczony Bartek podbiegł do niej i ją mocno przytulił do siebie, ale Julka nie wiedziała, dlaczego to zrobił i gwałtownie odepchnęła go. Wyjaśniła im, że prawie nic nie pamięta. Jedynie co jej utkwiło w pamięci, to jej śmierć, jednak nie była pewna, dlaczego była załamana tamtej nocy i znajdowała się w takim miejscu. Marta doszła do wniosku z Szymonem, że prawdopodobnie szła do Bartka, bo mieszka niedaleko i że załamana była, bo zerwali ze sobą.

Od tamtej pory dziewczyna przestała zabijać ludzi, bo w końcu uzyskała odpowiedzi na dręczące ją pytania i stwierdziła, że niepotrzebnie przenosiła swoją złość na innych. Jej smutek wcale nie zniknął, wręcz przeciwnie, ale żeby nikomu nie zagrażać zamieszkała w starych ruinach zamku. Nie odzyskała całej pamięci, ale i tak nie chciała widywać się z Bartkiem, bo te najsmutniejsze wspomnienia z nim po części wróciły, jednak te związki między nimi nie miały za dużo zalet, ale podobno do trzech razy sztuka. Zapomnienie było dla niej trudne, skoro nawet śmierć nie pomogła jej w tym. A wieczność była jej przeznaczeniem, przez którą już na zawsze musiała żyć pełna smutku i samotności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz