Głównymi bohaterami powiastki byli Julia i Bartek. Opowieść zaczęła się
pewnego letniego dnia, gdy dziewczyna, rozpoczynając wakacje,
dowiedziała się, z kim będzie chodzić w następnym roku szkolnym do
klasy. Przeglądając portal internetowy, natrafiła na profil jednego z
chłopaków znajdujących się na liście uczniów jej przyszłej klasy.
Napisała do niego, używając słynnego komunikatora jakim było gadu-gadu.
On odpisał jej w dość szybkim czasie i tak zaczęła się ta historia.
Ona była spokojną, dobrze ucząca się dziewczyną i nie sprawiającą
rodzicom większych problemów. Lubiła spotykać się ze znajomymi. Całe
wakacje pisała z tym chłopakiem i chciała go jak najwięcej poznać -
każdą jego zaletę i wadę, a także zainteresowania. Była podekscytowana,
że idzie już do gimnazjum oraz że będzie mieć świetnego kolegę w jej
nowej klasie.
On był cichym chłopcem, interesował się grami komputerowymi i
pochodził z okolic miasta, w którym mieszkała jego nowa koleżanka z
klasy. Czekał z radością na rozpoczęcie roku szkolnego. Wakacje spędzał
głównie, zwiedzając inne państwa, lecz pisząc nieustannie z nią.
Nadszedł długo oczekiwany dzień - rozpoczęcie pierwszej klasy
gimnazjum. Nowi znajomi, uczucia, ale także więcej nauki i obowiązków.
Początkowe dni zapowiadały się ciekawie. W jednym z tych dni,
zorganizowano zabawy integracyjne, aby klasa lepiej się mogła poznać,
ale Julia i Bartek nie rozmawiali ze sobą osobiście jeszcze, bo oboje
byli bardzo nieśmiałymi osobami. Dziewczyna bardzo szybko się wczuła w
atmosferę klasy, a miesiąc później zaczęła spotykać się z Bartkiem,
dwoma koleżankami i trzema kolegami. Było im bardzo dobrze w swoim
towarzystwie. Aż do pewnego czasu, gdy jeden z tych kolegów - Radek,
zaproponował Julii bycie parą, w tym samym czasie Bartek również to
zrobił, ale żaden z nich nie wiedział o tym, a zakłopotana Julia
odrzuciła Radka i została dziewczyną Bartka.
Julia i Bartek nie byli ze sobą już po dwóch tygodniach z
niewiadomych powodów, ale nadal rozmawiali ze sobą normalnie. Po kilku
miesiącach znowu wrócili do siebie na około cztery miesiące. Zerwali ze
sobą, ale Bartek nie był ani trochę winny, bo to Julia została
oczarowana przez innego, w dodatku dwa lata starszego kolegę, a z jej
chłopakiem wcale się nie układało dobrze, bo oboje nadal byli nieśmiali
wobec siebie. Skończyła się pierwsza klasa i szybkim tempem minął czas w
drugiej, a oboje nadal nie odzywali się do siebie, mimo że na lekcjach i
przerwach byli tak blisko siebie.
Zaczęła się trzecia i zarazem ostatnia klasa w gimnazjum, a kontakt
Julii i Bartka wrócił na poziom przyjaźni. Spędzali ze sobą coraz
więcej czasu i znowu stali się dobrymi przyjaciółmi, jednak nikt nie
wiedział, jakie będą tego skutki. Po paru miesiącach znowu zaczęli ze
sobą flirtować i wszystko układało się między nimi bardzo dobrze, więc
wrócili do siebie, ale nie na długo. Po miesiącu rozstali się, tym razem
nie z winy Julii. Dziewczyna była załamana, cały czas płakała do
momentu, gdy postanowiła pójść w nocy do okolicy, w której mieszkał
Bartek. Idąc przy autostradzie, zadzwonił jej telefon i okazało się, że
był to ich przyjaciel - Szymon - zmartwiony gdzie ona była. W czasie
rozmowy nagle zorientowała się, że była na ulicy, a naprzeciw jechał
rozpędzony tir. Nie mająca szans na ucieczkę, została potrącona przez
pojazd. Kierowca nie udzielił jej pomocy, bo był na tyle przestraszony,
że pojechał dalej. Kolejne samochody nie zatrzymywały się, ale po
kilkunastu minutach przystanął jeden, z którego wysiadł młody mężczyzna.
Zaszokowany poszedł do swojego białego BMW po telefon. W tym samym
czasie nagle stało się coś niespodziewanego - dziewczyna otworzyła
powoli oczy, ale nie były już tak jak wcześniej zielone, zmieniły one
barwę na czerwoną. Wstała cała zakrwawiona z ziemi i poszła w stronę
pobocznego lasu, a mężczyzna chcący jej pomóc, po wezwaniu karetki nie
wiedział co się z nią stało.
Jej życie diametralnie zmieniło się. Całą noc przesiedziała w lesie
i od tamtego wypadku nie była już zwykłą dziewczyną, była kimś więcej -
demonem mającym swój poprzedni wygląd, jednakże posiadającym wiele
nowych mocy, czerwone oczy i czarne skrzydła, które pojawiały się, gdy
tego chciała. Kilka dni później idąc ulicą, spotkała swoich rodziców.
Byli bardzo zaszokowani i nie mogli uwierzyć, że widzą ją, ale ona
niczego nie pamiętała, nawet jak się nazywa. Wiedziała jednak, że już
nie żyje i powiedziała im to, a oni nie mogli w to uwierzyć, ale później
przestali wątpić w to. Ich córka była zimna jak martwa osoba, nie miała
pulsu i bicia serca. Powiedzieli jej jedynie, żeby odwiedzała ich
jeszcze, bo w końcu są jej rodzicami, pomimo że nie była już
człowiekiem.
Julia z nieśmiałej, sympatycznej dziewczyny z biegiem czasu stała
się żądną krwi demonicą. W telewizji zaczęto mówić o dziwnej zarazem
pięknej istocie, która zabija różne osoby, ale nikt nie wiedział, kim
ona była oraz dlaczego robiła, to co robiła. Od wypadku minęły trzy
miesiące oraz cała rodzina i znajomi już wiedzieli o śmierci Julki, a
przy miejscu gdzie zginęła postawiono mały krzyż z lampkami. W pierwszy
dzień wakacji Bartek wraz z Szymonem i ich przyjaciółką - Martą poszli
pomodlić się i Julia też zjawiła się tam, podeszła, i położyła czarną
różę. Oczywiście nie poznali jej, bo była ubrana w mroczną sukienkę i
ciemno-fioletowy płaszcz z kapturem zakrywającym część jej twarzy.
Zaciekawieni, zapytali czy jest jakąś krewną zmarłej, ale ona
odpowiedziała, że nie. Wtem, gdy wiatr zawiał dość mocno, kaptur
odsłonił buzię dziewczyny. Mocno zszokowani nie mogli wykrztusić ani
jednego słowa, bo przecież ona umarła i logicznie myśląc, nie mogła stać
przed nimi. Zrozpaczony Bartek podbiegł do niej i ją mocno przytulił do
siebie, ale Julka nie wiedziała, dlaczego to zrobił i gwałtownie
odepchnęła go. Wyjaśniła im, że prawie nic nie pamięta. Jedynie co jej
utkwiło w pamięci, to jej śmierć, jednak nie była pewna, dlaczego była
załamana tamtej nocy i znajdowała się w takim miejscu. Marta doszła do
wniosku z Szymonem, że prawdopodobnie szła do Bartka, bo mieszka
niedaleko i że załamana była, bo zerwali ze sobą.
Od tamtej pory dziewczyna przestała zabijać ludzi, bo w końcu
uzyskała odpowiedzi na dręczące ją pytania i stwierdziła, że
niepotrzebnie przenosiła swoją złość na innych. Jej smutek wcale nie
zniknął, wręcz przeciwnie, ale żeby nikomu nie zagrażać zamieszkała w
starych ruinach zamku. Nie odzyskała całej pamięci, ale i tak nie
chciała widywać się z Bartkiem, bo te najsmutniejsze wspomnienia z nim
po części wróciły, jednak te związki między nimi nie miały za dużo
zalet, ale podobno do trzech razy sztuka. Zapomnienie było dla niej
trudne, skoro nawet śmierć nie pomogła jej w tym. A wieczność była jej
przeznaczeniem, przez którą już na zawsze musiała żyć pełna smutku i
samotności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz